wtorek, 12 sierpnia 2014

#5

Louis
Wezwałem całą drużynę o pierwszej w nocy na trening. Chciałem wiedzieć ile osób mnie zawiedzie, a ile się wstawi.
Czekałem piętnaście minut. Najwcześniej pojawiła się Jo.
Chyba dalej jest wkurzona o to co jej powiedziałem. To już nie mój problem. Moim problemem jest to, że Kiko miał wypadek i teraz jest w szpitalu.
Zajebiście.
 Cała drużyna była już gotowa, kazałem im się podzielić na dwie drużyny. Szybko się pozbierali. Jo grała przeciwko mnie. Może inni nie wiedzą, że Josh to dziewczyna, ale ja wiem i nie pozwolę, aby jakaś laska mnie ograła.
Lampy podświetlały cały stadion, wszyscy byli zmęczeni. Mieli dość, jednak nikt nawet nie odważył się jęknąć. Będziemy ćwiczyć do tej pory aż ci idioci osiągną taką wiedze i wprawę jak ja i ta blondyna.
I kolejny gol dla mojej drużyny.
Ja pierdole remisujemy z nimi, ona jest za dobra. Nie mogę jej wyrzucić z drużyny. Ani ja ani nasz trener, który teraz suszy dupe na Karaibach.
Czy ktoś za nim tęskni? Zapewne nie. Pierdolony cham, który pieprzył każdą. Zero szacunku do kobiet.

Johanna

Cholera zaraz tutaj padnę. Ile mamy jeszcze grać?! Na prawdę nie mam już na to ochoty.   Trzeba coś wynegociować.
-Louis-krzyknęłam i podbiegłam do niego.-Jeśli dasz nam do jutra wolne to obiecuje, że pójdę z tobą na tą randkę czy gdzie będziesz chciał-obiecałam.
Chwilę się namyślił,a potem krzyknął całej drużynie, że to już koniec.
Nie ma za co ludzie!
-To widzimy się o szóstej u ciebie?-mruknął swoim seksownym głosem do mnie.
Przełknęłam ślinę i przytaknęłam.
Musiałam tak jak zawsze odczekać chwilę i dopiero wtedy weszłam do szatni. Gdy przekonałam się, że nikogo tam nie ma ściągnęłam swoją koszulkę, zostając w samym staniku.
-O kurwa-ktoś jednak tutaj jest.-Josh?!
-Nie drzyj się tak-zakryłam mu usta dłonią.
Wiem kim on jest. To Niall Horan. Wysoki blondyn, który jest na ataku. Jeśli on komuś powie to ja już mogę się zabić.
-Ty jesteś dziewczyną?-spytał jak idiota.
"Cholera jesteś dziewczyną"
 -Nie, tak dla jaj noszę stanik-wywróciłam oczami.-Na prawdę nazywam się Jo Collins.
-O Jezu...nie mogę uwierzyć-zaczął się śmiać.-Jesteś genialna. Nie mogę uwierzyć, że nie jesteś chłopakiem.
-A teraz posłuchaj-spoważniałam.-Nikt nie może się dowiedzieć. To ma zostać pomiędzy nami. Tak jakbyś się wcale o tym nie dowiedział.
-Tak jest-zasalutował.-Cholera jesteś dziewczyną-powtórzył niedowierzający.
-Przecież przed chwilą to powiedziałam-powiedziałam, ubierając inną koszulkę.-Możesz wyjść bo chce się przebrać?
-Jasne, sorry.
***

Wróciłam do domu i po prostu poszłam spać. Gdy się obudziłam była już piąta. Jejku mam tylko godzinę.
Pobiegłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, nie pachnę zbyt atrakcyjnie po treningu. A kto by pachniał? Gdy byłam już jakoś ogarnięta pomalowałam się delikatnie błyszczykiem i tuszem do rzęs. Wygląda to dobrze.
 Dzisiejszy dzień jest dość ciepły, więc wybrałam spódniczkę i pasującą do tego górę. Na nogi ubrałam moje ulubione glany. Jestem gotowa.
Zdążyłam idealnie o szóstej. 
Boję się, że to będzie kolejna taka randka, a potem będzie chciał coś więcej...ale ja wole nie.
-Dobry wieczór Jo-przywitał się ze mną buziakiem w policzek i podarował mi różę.
Co to ma kurde być?!
-Cześć, wejdź-zaprosiłam go do środka.
Niall to chyba przyjaciel Lou. Czy on już się dowiedział? A może blondyn zachował to dla siebie? 
-Ty i Niall oboje nie jesteście jakoś specjalnie dyskretni-zakpił.
Cholera, wie.
-Dzięki.
Zbiłam go z tropu moją odpowiedzią. Usiadł na kanapie, więc zaproponowałam, że możemy obejrzeć film. Od razu zaprzeczył i powiedział, że najpierw wolałby zjeść ze mną kolacje, a potem dopiero obejrzeć.
Mam złe przeczucia co do tego...
-Coś ci jest Jo? Zbladłaś.
-Dlaczego nagle jesteś taki miły Louis? Czy wiesz, że i tak nie zaliczysz?-zakpiłam.
-Nie o to chodzi. Po prostu mam dzisiaj lepszy dzień. I tak w końcu cię zaliczę-oblizał prowokacyjnie wargę i popatrzył na mnie.
-Bardzo śmieszne-warknęłam.-A jak będziesz miał zły, to co? Pobijesz mnie, bo nie będę chciała się z tobą...
-Johanna-uciął.
-Brawo znasz moje imię-zmroziłam go wzrokiem.
-Najwidoczniej z tobą nie da się spędzić miłego wieczoru-kopnął krzesło, które się rozwaliło.
-Nie wygrasz. Nie dam ci mną rządzić.
-Jak uważasz-splunął i wyszedł z domu.
O nie Tomlinson. Mnie się tak nie ignoruje.
Wybiegłam za nim i zanim zdążył jeszcze odpalić silnik usiadłam na miejscu kierowcy.
Ja dopiero zaczęłam tą kłótnie.
-Wkurwiasz mnie.
-Ty mnie też.
________
Cześć i czołem :)
Kolejny rozdział, jakoś dzisiaj mnie wzięło na pisanie i dodałam na aż 3 blogi :p

Mam nadzieje, że się podoba :D 

Nowy blog Caro: i want you <3
Świetnie się zapowiada, mi osobiście bardzzo się podoba :) x

3 komentarze: